Bez tego akcesorium nie złapiemy motyla. Oczywiście, zdarza się pochwycić niektóre nieświadome niczego owady do ręki, ale w ten sposób możemy naruszyć bardzo delikatny pyłek znajdujący się na skrzydłach (a tego na pewno nie chcemy!!).
Siatka umożliwia złapać zarówno okaz siedzący na kwiatach, jak i te motyle będące w ruchu... Oczywiście po nabraniu wprawy - z pewnością trzeba trochę poćwiczyć bieganie.
Gdy złapiemy naszą zdobycz, zauważymy, że dosyć szybko i bardzo energicznie porusza się w sieci. To także powoduje ryzyko uszkodzenia skrzydeł, więc należy jak najszybciej wyciągnąć motyla z potrzasku. Najlepiej zrobić to unieruchamiając go jeszcze w siatce: gdy złoży skrzydła, przytrzymać go delikatnie za odwłok (przez materiał) i powoli wyciągnąć.
Po złapaniu owada, wkładamy go do specjalnie przygotowanego zeszytu do przechowywania okazów. Motyl będzie tam czekał aż do chwili gdy skończymy łapanie i dotrzemy do domu. W następnym poście napiszę jak przygotować właśnie taki specjalny zeszyt (a jest to bardzo proste).
Wykonanie siatki również nie jest skomplikowane. Są różne sposoby, aby ją zrobić - widziałam już metalowe grube druty zespawane w ten sposób, by powstała obręcz na stosunkowo długiej rączce. Niektórzy używają także gotowych siatek, które używa się przeważnie do wybierania ryb z wody. Jednak taki przyrząd wędkarski często miewa zbyt płytką siatkę, co pozwala zdobyczy na ucieczkę.
Ja osobiście posługuję się przyrządem zrobionym ze starej rakiety do gry w badmintona. Jest ona lekka i wygodna do trzymania. Usunęłam z niej kratkę z żyłki i obszyłam materiałem z dziurkami (użyłam starej firanki, gładkiej - bez wzorów).
Poniżej zamieszczam zdjęcia - aby łatwiej można było sobie wyobrazić jak wygląda to akcesorium.
Zeszyt do przechowywania motyli
Przydaje się do przechowywania większej ilości złapanych jednego dnia motyli - są w nim unieruchomione i dzięki temu pyłek na skrzydłach nie ulega zniszczeniu. Pozwala także bezpiecznie przetransportować okazy do domu, gdzie zajmiemy się przygotowaniem eksponatów.
Pamiętajmy! Nie powinniśmy przechowywać motyli dłużej niż przez czas, który poświęcamy na łapanie ich danego dnia i moment przeniesienia owadów do pracowni. Zeszyt nie służy do magazynowania ich i wyciągnięcia, gdy już będziemy mieli wolną chwilę, aby się nimi zająć. Czas planujemy tak, aby zrobić wszystko od razu - złapać, przetransportować, uśpić i przygotować eksponat. Nie zwlekamy z tym ponieważ nie chcemy żeby owad się męczył oraz by skrzydła i czułki zostały nienaruszone.
Wykonanie takiego przedmiotu do przechowywania jest bardzo proste. Wystarczy mieć zwykły zeszyt formatu A5. Nie musi być nowy, używany, niepotrzebny już do nauki też się nadaje. Nie musi mieć też dużej ilości kartek, nie będziemy przecież łapać 40 motyli naraz.
Każdą stronę zeszytu zaginamy 2 razy - na zdjęciach poniżej pokazuję jak to zrobić:
Powstanie trójkąt z kartki. Oto zakładka, w środek której wkłądamy motyla. Trzymamy go bardzo delikatnie za korpus i uważając na pyłek wsuwamy w zakładkę. Motyl nie ma tam możliwości ruchu skrzydłami, co nie narazi ich na zniszczenie.
Zaginamy w ten sposób wszystkie kartki zeszytu.
Przycinamy okładkę tak, aby powstał trójkątny zeszyt. Jeśli chcemy, można także dorobić zamknięcie, aby zeszyt się nie otworzył.
Motyle zamknięte w takiej książeczce są bezpieczne, ale musimy uważać aby nie ściskać jej zbyt mocno - nie wkładać go między inne przedmioty, czy na dno plecaka, bo może stać się nieszczęście...które nie wygląda zbyt przyjemnie.
A dobry preparat to nie tylko taki, którego pyłek na skrzydłach będzie nienaruszony, ale również taki, którego czułki i korpus są w idealnym stanie!
Deska do profilowania skrzydeł i suszenia eksponatów
Deska taka składa się z kilku drewnianych elementów, co pokazują zdjęcia poniżej.
Dwie górne deseczki, pomiędzy którymi znajduje się szczelina, umiejscowione są lekko pod kątem. Dlaczego? Deska ta służy nie tylko do profilowania skrzydeł eksponatów (ten proces opiszę później, załączając dokładną dokumentację zdjęciową, bo jest najbardziej skomplikowanym aspektem tego hobby), ale także do suszenia owadów, które trwa około trzech dni. Skrzydła podczas tego procesu muszą znajdować się pod kątem, ponieważ gdy później umieścimy okazy w gablocie, mimo zasuszenia, narządy lotu opadają średnio o jeden czy nawet dwa milimetry w dół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz